Wielki huk a potem wrzask.
Lecę do kuchni.
Krzesło przewrócone, na kaflach leży I.
Cała buzia, biały bodziak i rączki we krwi.
Zaczęłam się drzeć jak opętana, chwyciłam Małą na ręce, chciałam pędzić do szpitala, gdy nagle zorientowałam się, że ta mała cholera, zanim zleciała z krzesła zeżarła pół słoika......
koncentratu pomidorowego!
Jeszcze się trzęsę, osiwiałam i zdaje się, że miałam ze dwa zawały serca.
Potrzebuję drinka:)
Ja nie miałam takiego fuksa...I to nie krzyk ale podejrzana cisza zwabiła mnie do łazienki w której młody, 2 lata, postanowił się "ogolic" moją maszynką...nie wiedziałam że tyle krwi jest "w ustach"...on nie pamieta , ja mam traumę..juz nie golę nóg... hehe...
OdpowiedzUsuńCzego się nie robi dla dobra dziecka-sarenko,hehe. Nie dziwie się, ze masz traumę. Już chyba nigdy nie użyję koncentratu w kuchni. No i dowiedziałam się czegoś o sobie. Nie jestem tak opanowana jak myślałam.
UsuńNo kurna zdziwiłabym się gdyby było inaczej...Trudno być opanowaną widząc "zakrawione dziecko"...jeszcze może powinnaś mieć czas na 10 wdechów? :-P
OdpowiedzUsuń