Nie ja wysnułam tą teorie ale od lat uważam ją za swoją.
Matka Natura wie co robi. Dała dzieciom instynkt samozachowawczy. Zwłaszcza tym co są wyjątkowo upierd.... absorbujące i tym, co ich matki nie mają zbyt dużo cierpliwości. Taki, obdarzony instynktem dzieć idąc spać o 5 rano po nocce spędzonej na popisach wokalnych myśli sobie:" Cholercia, chyba przesadziłem". I jak taki dzieć wstaje wyspany o 7.05 to zaczyna przedstawienie: uroczo się uśmiecha, tuli do mamy, drzemkę sobie utnie dłuższą niż zwykle a na dodatek po raz pierwszy powie "mamunia". I taka mamunia się wzruszy, jeszcze raz rozważy ucieczkę do innego miasta i da potomkowi drugą szansę. Bo głupia jest i nie ma instynktu samozachowawczego. Ma tylko taki macierzyński. A instynkt dziecka podpowiedział mu, że jak nie będzie słodki cały dzień to kolejnej nocy może nie przeżyć, tylko zostać zaduszony własną podusią przez ledwo żywą matkę, ledwo żywego ojca albo ledwo żywych sąsiadów.
Matka Natura to przebiegła suka....
Zgadzam się w 100%...
OdpowiedzUsuń