niedziela, 27 października 2013
Niedzielne wieczory.
Ogólnie to nie przepadam za niedzielą, po niej nieubłaganie nadchodzi poniedziałek. Ale jest taki moment, na który czekam od rana.
Chwila z Gabrysią. Tylko nasza, taka na sto procent, bez Igi uwieszonej na nodze, dzwoniących telefonów, obiadu na gazie.
Wieczorne mycie włosów. I odpowiedzi na pytania. A Gaba ma ich wiele:)
Często, zanim zabierzemy się za mycie obejrzę przedstawienie, wysłucham wierszyka albo piosenki.
Dzisiaj akurat był koncert.
Barbie-syrenka śpiewała dla tłumu kaczuszek, rybek i wodoodpornych książeczek. Hey'a śpiewała. Teksańskiego i Ja, sowa.
Gabrycha jest wielką fanką. Była na koncercie i jak przystało na koncert rockowy, ochrypła.
O ile sześcioletnia fanka mogłaby Kasię Nosowską ucieszyć, a nawet trochę rozczulić, to nie wiem jakby zareagowała wiedząc, że w naszym domu udaje Ją Barbie-syrenka:)
Po koncercie przechodzimy do sedna. Szampon i jedziemy. Ja myję, Gaba pyta. Włosów dziewczę ma dużo, więc to trwa. W tym czasie wyjaśniam co to: noc polarna, pierwiastki chemiczne, wulkan, amator, antyk, dyktator, zgnilizna. I jeszcze dwa słowa:
- Mama, co to znaczy "zorganizowany"?
- To ktoś, kto nigdy się nie spóźnia, o niczym nie zapomina, nigdy niczego nie gubi, bo zawsze ma porządek.
- Eee, to zupełnie nie ja. A "dociekliwy"?
- Ktoś, kto ciągle o coś pyta, bo chce wiedzieć wszystko.
- No, to już prędzej, prawda?
Zdecydowanie!
W niedzielne wieczory Gabi ma "Dzień Dziecka". Wtedy ją wytrę ręcznikiem jak małą dzidzię, ubiorę w piżamkę, a nawet ząbki jej umyję. W tygodniu nie ma tak dobrze.
I co tydzień nie mogę się nadziwić kiedy ona tak wyrosła?
I jak to jest, że dni się wloką, a lata uciekają?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Odkąd urodziłam drugie dziecko i wróciłam do pracy...uwielbiam poniedziałki...
OdpowiedzUsuńWyrodna Matka
ps. najbardziej po dzieciach widać jak zapierdziela ten czas..