piątek, 29 listopada 2013

Pokuta.

 


Mąż jednak przeczytał poprzedni wpis. Uważa, że ubarwiam, ja że obeszłam się z nim delikatnie i sporo przemilczałam. Cóż, z chłopem do ładu nie dojdziesz. Ważne, że nie doszło do rękoczynów i nie będę musiała udawać, że na drzwi wpadłam:) Karę jednak mam. Jeśli chcę laptopa zachować muszę coś na siebie napisać, z własnych wad się wyspowiadać.

Mogę to zrobić, to nie takie trudne, chwilkę pomyślę i coś się znajdzie:)
Myślę, myślę....no myślę przecież! Chwila!!!

Może to, że...niee, to urocze dziwactwo jest, a nie wada.
To może to...ale czy to jest wada? Chyba nie.
Może to...nie, nie jestem leniwa, po prostu mój organizm potrzebuje więcej czasu na regenerację.
A to? To też nie jest wadą. Ja się nie wymądrzam, tylko, z dobroci serca, rad chętnie udzielam.
No to, może moją wadą jest....nie wydaje mi się...dużo gadam, bo mi się dużo myśli kłębi pod czaszką, a myślenie to przecież nie wada.
Czy ja jestem pyskata? Nieee, zdanie mam własne po prostu, czyli też odpada.
O, wiem...nie, to wina Matki Natury, więc się nie liczy.
Mam!...Eeee, też nie za bardzo.....
Albo to.... nie....
Ani to....
I jeszcze....też nie!

No kurde, wychodzi na to, że ja zwyczajnie, idealna jestem!!!

3 komentarze:

  1. Cóż poradzić? Trzeba z tym żyć.

    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Siostro, duszo pokrewna! Zaglądam do Ciebie od 2 czy 3 tygodni, no i dziś po prostu muszę się odezwać, bo znalazłam rodzinkę identyczną jak moja. Mąż wypisz wymaluj jak Twój, z tym swoim mrukostwem, homofobią i posiedzeniami na tronie przed każdym wyjściem. A Twoje dwie córy to mam w swojej jednej: maruda i choleryczka + problemy z usypianiem. I do tego ja prawie idealna, no wszystko się zgadza :)
    Pozdrawiam, fajny blog:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja również pozdrawiam prawie idealną koleżankę:)

    OdpowiedzUsuń