czwartek, 21 listopada 2013

Noworoczne postanowienia.


 

Unosząc się na fali przedświątecznej gorączki "robię" postanowienia noworoczne. Odhaczyć, mieć z głowy, zapomnieć. Przecież wiadomo jak to jest: styczeń - ambitnie, luty - ostatnie podrygi, marzec - jakie postanowienia?? Ja coś sobie obiecywałam? Nie-e.

Bo z tymi planami, to mniej więcej jest tak (wersja "sprzed dzieci"):
1) siedzisz u fryzjera, szykujesz się do imprezki, myślisz sobie: super, Nowy Rok, wszystko będzie lepiej. Zrobię to i to i jeszcze tamto! Tak, jestem super i wszystko mogę!
2) północ, Ty już podpita, niebo się skrzy kolorami. Całujesz ukochanego, przyjaciół, obcych i myślisz sobie: jest zajebiście! Od jutra, właściwie już od dzisiaj, będzie tak i tak i jeszcze tak! Jestem najlepsza i wszystko mogę!
3) Nowy Rok. O, kurwa, ale mam kaca! Nie, tak nie może być. Od jutra będę taka i taka i jeszcze taka! Dam radę, a co!

Wersja "po dzieciach" wygląda tak:
1) Zaglądasz do szafy: "ten dres może być". Od jutra żadnych dresów, od jutra będzie tak i tak i jeszcze tak!
2) północ, Ty już podpita, na kanapie, oglądasz Sylwester z Polsatem, ekran skrzy się kolorami. Cmokasz męża, idziesz spać (dzieci nie uznają odsypiania po balandze) i myślisz: od jutra, właściwie od dzisiaj, będzie inaczej!
3) Ten punkt w obu przypadkach jest taki sam.

Wniosek: Sylwester to impreza jak każda inna, jedyna różnica jest taka, że nazajutrz 3/4 Świata ma kaca.
Nazajutrz nic się nie zmienia!

Nie, nie mówię, że w tym roku nie będzie żadnych postanowień. Będą, a jakże! To już tradycja, jak pierogi i choinka na Święta. Tyle, że robię je już dzisiaj. Dam sobie czas na weryfikację, nadanie im rangi ważności. Mam miesiąc na przymiarkę, oswojenie się.

W tym roku będzie inaczej.
Daruję sobie: chcę, nie chcę, koniecznie, muszę. Wypunktowane plany odpadają. Te z poprzednich lat dzisiaj wydają się śmieszne. I przede wszystkim nie zostały zrealizowane. Tym razem będzie bardziej na "być", na zgodę z własnym życiem. Bez przyjmowania tego, co inni mi każą, co ogół uważa za właściwe i potrzebne.

Ze słów Williama S. tworzę dziś motto na przyszły rok:

"Życie nie jest ani lepsze ani gorsze od naszych marzeń, jest tylko zupełnie inne."

W 2014 roku:
- Nie będę marudzić, że muszę wstawać w nocy. To cudownie, że mam do kogo!
- Nie będę zła, że mam Miastenię. Mogło być gorzej!
- Nie będę się żalić, że jem za dużo. Dobrze, że w ogóle mam co jeść!
- Nie będę się wkurzać na bałagan w domu. Wspaniale, że mam dom!
- Nie będę się gnębić brakiem pieniędzy. Szczęścia nie da się kupić!

Łatwo nie będzie. Oj, nie będzie. Moje myśli i uczucia zmieniają się jak w kalejdoskopie, nigdy nie wiem w jakim nastroju się obudzę. Raz szklanka jest w połowie pusta, raz pełna. Najczęściej jednak uznaję, że w szklance jest po prostu połowa. I jak połowa piwka, to jest dobrze, jak to ziółka na ból brzucha - już gorzej:)

Chyba najważniejsze postanowienie będzie takie, żeby tą szklankę napełnić.

Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Wam Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku.
A Nowy Rok może być tak szczęśliwy, jak tylko Wy Mu na to pozwolicie!





6 komentarzy:

  1. A ja słyszałam że :
    Żeby się zrealizowało napisz wszystko jeszcze raz, bez użycia "nie"... podobno tak sformuowane zdania działają lepiej na pracę mózgu i tzw. magiczne myślenie...
    "Nie będę marudzić " ...."Będę z radością przyjmowac każdy dzień" - jest różnica?
    To podobno jak z nauką dzieci..one nie słyszą wyrazu "Nie" w zdaniu... ale to pewnie sama zauważyłas i doświadczylas, hehe :)
    pzdr Gosia, jestem fajna ..nie?..:PPP
    ps. jesteś pierwsza od której dostałam...świąteczne życzenia :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie! przecież wiem, że nie używa się "nie". Jaki wniosek?? Nie zrealizuję postanowień:((((
    Gosia (nie) jest fajna:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisałyście coś, dziewczyny, że zwyczajni są nudni? No to jestem ponadprzeciętna, lubię spędzać Sylwestra w szpitalu pod kroplówką - za każdym razem z innego powodu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A w tej kroplówce to chociaż szampan jest??
    Raz też spędziłam Sylwestra w szpitalu, ale pod kroplówką leżała Gabrysia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej byłaś przytomna, a dziecku wszystko jedno (wiem, podła jestem) :).

      Usuń