wtorek, 19 listopada 2013

Coraz bliżej Święta.


 

Idą Święta!

Nie da się ukryć. Podpowiadają mi to ulotki hipermarketów i reklamy w telewizji. Myślałam, że bez reklamy Coca-Coli już nic nie będzie takie samo, ale reklama PGE o robieniu prądu od początku do choinki też daje radę.
Zaczęły padać pytania co od Mikołaja, kto gotuje, kto piecze, na którą Wigilia i u kogo. No i mnie dopadło, zaczynam żyć Świętami!
Mam taki plan, że będzie idealnie.
Dwa lata temu byłam w ciąży, nie brałam leków, Święta przeleżałam ledwo żywa. Rok temu ośmiomiesięczna Iga bawiła się w bycie pąklą, hubą i, żeby pozostać w temacie - jemiołą. Przyrosła mi do biodra i gówno można było zrobić! I rzut Miastenii też miałam, bo ta choroba taka już jest, że im więcej mam planów i pomysłów, tym bardziej lubi wszystko spieprzyć.
W tym roku ma być inaczej! Bo ja tak postanawiam. I już!
Odkurzyłam Czarny Notes i wpadłam w szał planowania. Oto kilka postanowień świątecznych:

1) Poczuć się lepiej, a w każdym razie nie gorzej. Zrobię co trzeba. Będę sobie wmawiać, sekretować, afirmować. Jak będzie trzeba poszukam nawet rąk, które leczą, natrę się magicznymi kamieniami albo przytulę się do drzewa. Kiedyś, na spacerze w lesie natknęłam się na faceta, który tulił dąb, a może brzozę? Nie wiem, co on tam przytulał, ale jak zobaczył, że uciekam w panice dogonił mnie i wyjaśnił, że jest jakimś tam znawcą i wyznawcą, że książkę o tym napisał, ale świrem to on nie jest. Nie jestem pewna:) Chociaż myślę, że może nam pomóc wszystko, jeśli tylko w to wierzymy. Jeśli będzie trzeba, to ja nawet w te przytulaski mogę uwierzyć. Myślicie, że tulenie sztucznej choinki zadziała?

2) Dochudnąć do ulubionej sukienki. Albo do jakiejkolwiek, byleby w dżinsach i swetrze nie wystąpić.

3) Wysprzątać chatę na błysk. Z mięśniami jak galareta i z Igą mocno upierdliwą łatwo nie będzie, bo w planie jest mycie okien, trzepanie dywanów, mycie szafek: w, pod, nad, pomiędzy, a nawet za! Wojna z mężem nieunikniona, już to słyszę:
- Ochujałaś? Ale po co?? Nie wystarczy odkurzyć? A kto ci do szafek zagląda? Za zimno na mycie okien, przeziębimy się jak wychłodzisz, itd. I nagle zacznie jeszcze później z pracy wracać.

4) Gotowanie! W tym mąż mi chętnie pomoże, niestety. Jestem pewna, że jeśli kiedyś zapadnie decyzja o rozwodzie, to stanie się to właśnie w kuchni. M. uważa, że skoro był kucharzem w wojsku, to na wszystkim zna się najlepiej. Według niego wszystko robię źle: nie tak solę, źle kroję pietruszkę, mieszam w złym kierunku, itp. Podział prac i grafik przebywania w kuchni zawiśnie na lodówce, jak nic! A poza tym historia uczy, żeby nie ufać mamie i teściowej. Co roku mówią: "Nie gotuj za dużo, spakuję Ci to, co zostanie po Wigilii, bo u nas zawsze zostaje." Kończy się tym, że 25. i 26. jedziemy na kanapkach czekając, aż 27. grudnia pootwierają sklepy.

5) Prezenty. Tym razem zacznę planować, zamawiać, kupować już teraz, a nie jak zwykle 22. grudnia.

6) Odpuścić swojego fioła! Schizę WiS. Wzór i Symetria. Wstyd się przyznać, ale dotąd Gaba nie miała za dużego wkładu w dekorowanie mieszkania na Święta. Choinka jest moja! W jednym kolorze i symetrycznie ozdobiona. Bombki z tego samego pudełka muszą wisieć w równych odstępach, broń Boże, żeby je powiesić obok siebie. Wielkość i faktura też mają znaczenie - nie mogą być za blisko siebie np. dwie bombki brokatowe. Łańcuch - co druga gałąź, a pomiędzy nimi koraliki w równych półkolach. Jak już Gabrysia bardzo chce pomóc to, albo jej pokazuję palcem gdzie ma wieszać, albo potem, jak nie widzi, poprawiam.
Podobnie jest z wbijaniem goździków w pomarańcze. Ma być symetryczny wzorek! Rok temu Gaba robiła to sama. Próbowałam udawać, że mi to nie przeszkadza, ale zasnąć nie mogłam, więc zakradłam się w nocy do kuchni i poprawiłam. Nie łatwo być świrem, oj nie łatwo.
Resztę mieszkania ozdabiam jak jestem sama, bo inaczej chcą pomagać i wszystko psują. Nie rozumiem jak może być komuś wszystko jedno, że papierowa choinka na drzwiach jest przyklejona bardziej do lewej niż do prawej strony? Kurde, bierze się linijkę i się odmierza! Logiczne, nie?
W tym roku odpuszczam! Serio. Oddam dom w ręce dzieci. Pozwolę na bombki różnych kształtów i kolorów, łańcuchy z papieru, badziewne bałwanki i Mikołaje. A nawet "cosie" powycinane z bloku rysunkowego i pluszaki. I ani razu nie poprawię (zadrżała mi ręka, jak to pisałam - zły znak). Kupię sobie Deprim, Prozak, różowe okulary i niczego nie zauważę. Hmm, ciemne okulary będą lepsze:)
I obiecuję, że w tym roku nie wywalę do śmieci piernikowego ludka bez nogi. No, ale wyobraźcie sobie jak niesymetrycznie on wyglądał!!
W te Święta wrzucę na luz. Będzie kolorowo, ciepło, pachnąco i.....nie równo! Nie, nie, nie! Marta, daj spokój, to nie ma znaczenia, dzieciom ma się podobać!

7) Żeby powyższe postanowienia miały szansę na realizację muszę przede wszystkim przestać przesiadywać przed kompem. Może nie przestać, ale mocno ograniczyć. No, może nie mocno, ale chociaż trochę. Ech, pewnie i tak nie dam rady:) Spróbuję co drugi dzień, w równych odstępach czasu, takich symetrycznych...Jeeesssuuu!

Ciężko być świrem!

13 komentarzy:

  1. już mi się udało zapomnieć i znów ta reklama pge... moja mała najpierw zrugała dziewczynkę za głupio głupie teksty, ale z czasem zaczęło ją nosić i powtarza, ba, wymyśla jakieś słowne dziwy i kuwy
    mnie święta dekoracyjnie nie cieszą, bo się doprosić o szpachlowanie i malowanie nie mogę, zresztą w wigilię planuję być w pracy, a nie słać sztuczne uśmiechy czy życzenia spod pachy.
    ty nie chudnij do sukienki, ty sobie nową kup, zawsze to jakaś mała przyjemnośc w tym miasteniowym życiu. i sweter nowy też sobie spraw, tak na zaś, bo może w sylwestra trzeba będzie trwać na posterunku zamiast wyginać śmiało ciało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja uwielbiam tą reklamę:)
    Jak nie dochudnę, nie będę miała wyjścia i coś sobie kupię.
    Muszę Ci się do czegoś przyznać. Nie zaglądałam do Ciebie, bo mi się coś pomyliło. Kiedyś trafiłam na takiego mocno kościelnego bloga i myślałam, że to Twój. Już zaglądam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę Cię, nie wymagam wzajemności, tym bardziej, że ostatnio niewiele mam do powiedzenia.
      Ale z kościółkowym mnie pomylić - niezły paradoks - jestem agnostykiem :)

      Usuń
  3. na pewno jest jakaś pani Zosia co Ci chate sprzatnie za 150zł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie taka pani zosia za 150 nawet nie odbierze telefonu, nie mówiąc już o usłudze

      Usuń
  4. Popieram Lucy! Nie chudnij, kup nową. Bo jak schudniesz to potem będziesz miała wyrzuty sumienia jedząc to co na zmianę będziecie gotować.
    Ja też już poczułam magię tych świąt. O dziwo nie w październiku w Lidlu, gdy pojawiło się pierwsze świąteczne stoisko. Ale, już drugi rok z rzędu, w Biedronce. Dziwnym zbiegiem okoliczności, od kiedy mam dziecko, magię świąt czuję odkąd w Biedrze pojawia się świąteczna edycja Dady z reniferem :-)
    Jak nie dasz rady z fiołem to poszukaj złotego środka. Niech dzieciaki zrobią ozdoby a potem je symetrycznie powiesicie na choince. A te niesymetryczne goździkowe pomarańcze połóż na dnie miski, a na wierzchu te równiutkie.
    I wyluzuj! Specjalistka od corocznej przedświątecznej nerwówki Ci to mówi ;-) Im mniej oczekiwań i wizji idealnych świąt tym lepiej wszystko wypada. Bo co z tego, że Ty masz idealną wizję doskonałych świąt i wszystko zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach jak potem pojawiają się np. teściowie i już od progu masz dość i zaraz wszystko idzie nie tak, a na widok prezentu, który dostałaś zaraz po tym jak rozpakowali idealny prezent od Ciebie zamówiony już w listopadzie, ręce Ci opadają i nie wiesz czy się obrazić czy rozpłakać... aha, ale przecież nie o mnie miało być ;-) Wyluzuj po prostu. Im mniej oczekiwań tym lepiej ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Taaa, takie czasy, że nadejście Świąt oznajmiają nam spece od marketingu:)
    Ja o swojej ulubionej (jedynej) Teściówce słowa złego nie powiem, nie tylko dla tego, że mojego bloga odkryła i czyta:) I prezent od Niej będzie super extra extremalnie fajny (jak mawia Gaba), pochwalę się po Świętach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo reklama wszystko psuje. Jej presja powoduje że się spinam...po hu.?
      W zeszłym roku u nas miesięczne dziecko plus angina Syna...po prostu bosko..ale w tym roku ja już ich nafaszeruje witaminkami, hehe...i też pozwole im choinkę ubrać, a co...jak szalec to szaleć...hehe...
      i wiesz co? Fajnie być świrem..wystrzegaj się ..normalnych :-P

      Usuń
    2. Ja też jakoś strasznie nie narzekam. Ale powiem Ci tak abyś mogła mnie zrozumieć. Moja teściowa, teść i szwagier nie mają pojęcia czym jest symetria!

      Usuń
    3. Nieee!!! Aż mnie ciarki przeszły:) No to masz przechlapane!!:)

      Usuń
  6. Skrajna, zróbmy pospolite ruszenie:" Święta w ręce dzieci":)
    Taaak, normalni są nudni!

    OdpowiedzUsuń