poniedziałek, 20 stycznia 2014

Priorytety.


Chciałabym opisać jak Iga nażarła się moich tabletek na Miastenię i gnaliśmy do szpitala na płukanie żołądka.
Chciałabym też napisać o tym, że od 1. lutego Iga idzie do żłobka, bo dostałam zajebistą pracę, zapisałam się na kurs prawa jazdy i komputerowy.
Albo o tym, że jestem jak Hiob i mam skierowanie na Rezonans Magnetyczny mózgu, bo być może mam guza, ale nie mogę nic napisać.
Może za jakiś czas, jak nauczę się rozsądniej gospodarować czasem.

Wyjaśnienie:
Dawno temu, gdy miałam pięć lat, moja mama "dorabiała" robiąc abażury. Miała przy nich mnóstwo roboty i ciągle słyszałam, że mam nie przeszkadzać, zająć się sobą, dać jej jeszcze chwilę, że jest zajęta. Pamiętam jak strasznie smutno i źle mi wtedy było. Któregoś dnia nie wytrzymałam i wykrzyczałam jej, że nienawidzę tych lamp, że mama mnie nie kocha, bo nie ma dla mnie nawet chwilki czasu i ciągle każe bawić się samej.
Potem mama długo płakała.
Następnego dnia wszystkie abażury zniknęły i nigdy nie wróciły.

28 lat później.
Zamiast mojej mamy - ja.
Zamiast małej "mnie" - mała Gabrysia.
Zamiast abażurów - komputer.
Reszta wyglądała tak samo.

Dlatego nic nie piszę, nie czytam, nie komentuję.
Wynagradzam dzieciom, to co zawaliłam.
 


3 komentarze:

  1. z czasem uda ci się gospodarować sprawiedliwie

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam, że coś nie tak. Dlatego codziennie zaglądałam.
    Do zobaczenia!
    Trzymam kciuki. Za wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow...Najważniejsze są TWOJE PIORYTETY...Powodzenia!!!

    OdpowiedzUsuń