środa, 18 grudnia 2013

Warsztaty z mycia okien.

 

Mycie okien: dość prozaiczna czynność, w większości domów wykonywana cyklicznie przez dorosłych domowników obojga płci.

Żeby nie było zbyt łatwo, na kolejnych etapach warsztatów będziemy wprowadzać pewne niedogodności.

Przypadek omawiany na dzisiejszych zajęciach będzie kolejnym myciem tego samego okna. Wcześniejsza misja się nie powiodła gdyż od wewnątrz okno zostało zaatakowane przez cztery małe rączki, a od zewnątrz - przez deszcze padające zaciekle przez kilka dni. Ta informacja nie ma większego znaczenia, więc zaczynajmy.

Po pierwsze, przygotuj sobie wszystkie niezbędne pomoce: płyn do szyb, suchą ścierkę, papierowe ręczniki. I tu pierwsza niedogodność. Nie masz płynu do szyb, skończył się po pierwszej turze mycia okien. Mimo, że spędziłeś/aś cały weekend szlajając się po wszystkich marketach w mieście, zapomniałeś/aś go kupić. Zrobiłeś/aś przydługą listę zakupów i to Ci się chwali, ale powiedz, jaki jest pożytek z listy, która zostaje na stole w kuchni? Nie roztrząsajmy tej kwestii, fakt jest taki, że płynu brak! Co teraz? Bierzesz dwie miski z wodą, do jednej nalewasz trochę płynu do mycia naczyń, do drugiej trochę octu. Gdzie jest ocet? Pewnie tam, gdzie go schowałeś/aś jakieś trzy lata temu, gdy był ostatni raz potrzebny. Proponuję poszukać w kuchni lub w łazience, w szafce pod zlewem. Poszukaj dokładnie i nie kombinuj! Nie, zalewa z ogórków konserwowych, jakkolwiek zawierająca ocet, do mycia szyb się nie nadaje. Załóżmy, że masz już ocet, możemy zaczynać. A nie, jeszcze nie. Dla lepszego efektu końcowego idź do pokoju dziecka, otwórz szufladę w komodzie i znajdź pieluszkę tetrową w najgorszym stanie, taką której nie będzie Ci żal. Pozostałe (wszystkie!) pieluszki daj dziecku, żeby osłodzić mu utratę tej jednej. Zaczynamy mycie od szyb po stronie pokoju, żeby dzieciaka nie przeziębić. Jeżeli wspomniany dzieciak: a) wisi Ci na nodze, lub/i b) drze japę, lub/i c) koniecznie chce pomóc masz kilka opcji, ale ja dla Waszego wspólnego dobra proponuję dać mu jedną szmatkę i niech pomaga. Poprawisz później. Umyte? Świetnie! Teraz zrób przerwę, nakarm dzieciaka i połóż go spać. Mówiłam, że będą kłody pod nogi. Dzieciak, wyjątkowo tego dnia odmówił drzemki, możesz w tej sytuacji: a) olać mycie okien, b) olać dzieciaka. Jako, że warsztaty są z mycia okien, a nie z zajmowania się złośliwym gówniarzem, rozważmy wariant b. Robisz coś, o czym nie powinna się dowiedzieć SuperNiania, Twoja Matka, Teściowa, ani żadna słodkopierdząca koleżanka-matka. Sadzasz dzieciaka na kanapie, dajesz mu miskę chrupek, miskę ciastek, miskę rodzynek, miskę jabłek, im więcej, tym większa szansa, że usiedzi na dupie. I nie zapomnij włączyć MiniMini! Sam/a załóż buty, czapkę i ciepły sweter, bo mimo że nie wygląda, mamy grudzień. Następnie weź pasek od szlafroka (przyda się później), wszystkie szmatki, ręczniki papierowe, dwie miski i idź na balkon. Jeezuu, ale nie wszystko na raz, bo porozlewasz, idioto/tko! Przerwa. Zdejmij buty, czapkę, sweter i ratuj dywan oraz panele. No to jeszcze raz, ubierz się i na balkon. Jeden koniec paska od szlafroka przywiąż do klamki, drugi do barierki, nie chcesz przecież wychłodzić dzieciaka. Zacznij mycie okna. Odwiąż pasek, wróć do mieszkania, po to czego zapomniałeś/aś (na pewno coś się znajdzie), tylko szybko, bo zimno! Zabierz się w końcu do roboty, chrupki się kończą. Jakoś idzie? Nie ciesz się, wprowadzamy problemik. W telewizji leci właśnie bajka, za którą potomek nie przepada i zapragnął "na rączki". Możesz: a) olać mycie okien, b) olać dzieciaka. Zostajemy przy b, nic mu nie będzie. Pomachaj do niego, pobaw się chwilę w "a ku-ku" i miej nadzieję, że to pomoże. Pomogło, teraz chce się bawić w buziaczki. Trudno, umyjesz tą szybę jeszcze raz. Skończyłeś/aś! Bądź dumny/a, podziwiaj swoje dzieło. Dobra, wystarczy, to tylko okna, nie rakieta kosmiczna. Możesz dopić zimną kawę i chwilkę odsapnąć. I przewinąć pieluchę, bo biedny dzieciak chodzi z kupą od godziny, a Ty nie czujesz nic poza smrodem octu. Koniec przerwy. Wyrzuć zużyte ręczniki papierowe, wypłucz szmatki, wylej wodę z misek. Jak to znalazłeś/aś tylko jedną? Litości, jak można zgubić na 64 mkw miskę z wodą??? I ile Ty masz lat żeby wierzyć w krasnoludki albo w szajkę złodziei kradnących miski z brudną wodą? Poszukaj na balkonie, matole! Jest? A to ci heca! Zmyj jeszcze "buziaczki" z dolnej szyby drzwi balkonowych. I zabierz dzieciakowi pieluchę, którą myłeś/aś okna, z radości że znów są razem dzieć ją przytula i całuję.

Uff, misja zakończona. Pozostało już tylko jedno do zrobienia, jeżeli oczywiście chcesz, żeby efekt utrzymał się przynajmniej do Wigilii. Przywiąż dzieciaka do kaloryfera, starsze rodzeństwo profilaktycznie i dla towarzystwa, też. Sznur koniecznie musi być krótki, jak dosięgną do okna, to dupa zbita!

Po świętach wrzuć na luz, do Wielkanocy kawał czasu.

8 komentarzy:

  1. Dlaczego jak Cię czytam mam wrażenie że daleko Ci do fikcji literackiej?
    :P

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie daleko mi do fikcji:) To wszystko zdarzyło się naprawdę :) Iga na święta przemawia ludzkim głosem:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Umarlam! Poprawilas mi humor :) ZNOWU!
    ciągle z niecierpliwoscia czekam na nowy wpis :)
    uwielbiam je czytac jak moja diablica 15 miesięczną juz spi i mogę spokojnie poczytac bez stresu ze znowu będzie jadla moja czerwona pomadkę, bądź wywróci swoje krzeselko i nagle znajdzie sie pod nim..
    ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę, czytaj wieczorami, nie chcę mieć dziecia na sumieniu ;))))

      Usuń
  4. Jesteś wielka. I chyba zmotywowałaś mnie do umycia okien:)

    OdpowiedzUsuń