środa, 4 grudnia 2013

Rollercoaster.

 


Mój świat na chwilę stanął w miejscu. Stał się czarno-biały. Poruszam się w gęstej mgle, nie docierają do mnie obrazy i dźwięki z zewnątrz. Działam jak automat. Robię to co muszę, z przyzwyczajenia, z poczucia obowiązku. Boli mnie głowa. Z nerwów. Od namolnych myśli. Błagam, tylko nie to. Niech to się nie dzieje na prawdę. Chcę nadal znać to tylko z telewizji. A co jeśli? Błagam, nie. Sześcioletnia dziewczynka nie może chorować na serce. Przecież nic jej nie jest. Tylko kilka dni ją bolało, jedynie dwa razy nie mogła oddychać i tylko raz, jeden raz, zasłabła. To nic takiego. Po co ten szpital, tyle badań, igieł? Przecież nic jej nie jest.
Dzisiaj mówili, że nie jest źle, że może to tylko epizod, skutek infekcji, bóle wzrostowe. Wyniki badań w normie, ale zlecają kolejne. Po co, skoro jest dobrze? Proszę, dajcie nam spokój, przecież to tylko nam się śni....pozwólcie nam się obudzić.

Nasz świat stoi w miejscu, ale cudze światy kręcą się nadal. Niektóre nawet przyspieszają.

Kiedy Gabrysia leżała podłączona do monitora, a jej blade ciałko zniknęło pod milionem kabelków, moja siostra urodziła dziecko. Gdy Gabrysia płakała przy zakładaniu wenflonu, w innym szpitalu dumni rodzice ocierali łzy wzruszenia. Kiedy Gabrysia nie mogła zasnąć w obcym miejscu, mała dziewczynka po drugiej stronie miasta spokojnie zasypiała przytulona do piersi swojej matki.

Jak wszystko pójdzie dobrze obie na weekend będą w domu.

Niezły rollercoaster zafundowałyśmy, z siostrą naszej rodzinie, co? Mama nabawiła się kilku zmarszczek, a tata...tata właściwie, to nabawił się kaca:)
Żeby już więcej nie płakać i Wam humoru nie psuć, bo przecież wszystko MUSI być dobrze, coś z serii WTF??? Ten obrazek i komentarz Mariusza poprawił mi na chwilę humor:)
















Taki włącznik jest w łazience na oddziale.
M uważa, że jeśli chcesz żeby przyszła do Ciebie wkurwiona pielęgniarka naciśnij przycisk po lewej, jeśli ma przyjść miła i uśmiechnięta, ten po prawej:))))


Trochę mi lepiej. Trochę. Mario śpi z Gabrysią w szpitalu, ja jestem w domu, z Igą. Jestem wściekła, że tak musi być! Chcę, tupię ze złością jak małe dziecko, chcę, chcę, żebyśmy znów byli wszyscy razem!


5 komentarzy:

  1. kuźwa...wczoraj dostałam telefon od przyjaciółki, że jej 10mczna córka ma niski poziom białych krwinek...teraz u Ciebie..szok...nie wiem w jakikolwiek sposób mozna komuś pomóc wirtualnie..ale "Ciocia" Gosia trzyma kciuki za Gabrysię, aby okazało się to cholerną pomyłką!!!
    Dzieci słabną...ja już nie nadążam ile "sraczek" nas dotknęło..więc odporność spada...

    OdpowiedzUsuń
  2. taka wiadomość to szok, współczuję przeżyć.
    Gdy byłam w 8 kl szk podst zachorowałam na zapalenie płuc, chorowałam długo i podczas infekcji podejrzewali chorobe serca, potem okazalo sie ze jest ok, i tego Wam życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo współczuję. Wyobrażam sobie Waszą złość i strach. Trzymam kciuki aby to były tylko przejściowe perturbacje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem. Kciuki trzymam. Trzęsę się i wściekam razem z Tobą. Mało znam takich mocnych babek jak Ty, wiem, że dasz radę i mam nadzieję, że to wszystko to chwilowe, przejściowe, pomyłkowe, nic poważnego. Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję Wam za otuchę i kciuki. To miło, nawet w takiej sytuacji wiedzieć, że ktoś innym też się przejmuje moim dzieckiem.

    OdpowiedzUsuń