poniedziałek, 2 grudnia 2013

Gallus gallus domesticus.*

* Kura domowa.
 

Co jakiś czas walczące feministki przypuszczają atak. Zgraja bab, które nie słyszały o depilatorze i farbie do włosów, grzmi zewsząd, że nie po to walczyły (osobiście??) o równe prawa, żeby kobiety siedziały w domu i niańczyły dzieci. Dobra, zgadzam się z tym, że do pełnej równowagi między płciami jest jeszcze kawał drogi, ale czy One aby nie przesadzają? I czy wiedzą, o co im tak naprawdę chodzi? Czy o to, żeby być traktowanym na równi z mężczyznami, czy żeby się nimi stać? Nie wolno się malować, nosić szpilek, rodzić dzieci i, broń Boże, sprzątać. Pracować w kopalniach i na kutrach rybackich. I nigdy, przenigdy nie odpowiadać na "dzień dobry, Pani", bo wiadomo, to uwłaczające.

Dobra, im odpuszczam, są brzydkie i sfrustrowane. Trochę się zagalopowały i dużo tracą, ale są przynajmniej konsekwentne. Dużo gorsze są te, którym się coś o uszy obiło, a resztę sobie dopowiedziały. Głupie kobitki z kolorowych pisemek, opowiadające na prawo i lewo, że owszem dzieci musimy rodzić, bo to nasz przywilej i jedna z niewielu okazji, żeby chłopom utrzeć nosa. I dom trzeba mieć, piękny, w którym czuć kobiecą rękę, ale nie wolno w nim sprzątać. O nie, to takie nie feministyczne! Teraz, kiedy kobiety w końcu łapią oddech, to zajęcia dla mężów. Tak jak gotowanie, wychowywanie dzieci, robienie zakupów. My, super wyzwolone babeczki... przepraszam, KOBIETY, w końcu możemy zacząć żyć!!! Spełniać, realizować, rozwijać, cokolwiek to znaczy. Z resztą nie mamy wyjścia, bo na mężczyzn już nie można liczyć, tacy się zrobili zniewieściali, zachowują się baby, fuj! Nie dojdziesz, czego tak naprawdę chcą.

Obie te grupy łączy jedno. Twierdzą, że nie pracować zawodowo to wstyd.

A ja to pierdolę, bezceremonialnie, mam w dupie. I się nie zgadzam!!

Pracuję, ciężko, każdego dnia. Zasuwam na trzy zmiany, bez urlopu i chorobowego. Mam dwie, bardzo wymagające szefowe. Wypłatę odbieram w buziaczkach i uściskach, a w listach pochwalnych mała, niewyćwiczona rączka pisze "Koham Ćie Mamo". Jestem dumna z sumiennie wykonywanych obowiązków. Kiedyś będę pracować gdzie indziej, będę wychodzić rano, jechać do biura i tam też ktoś będzie ode mnie wymagał zaangażowania. Ja mu je dam i to będzie w porządku. Dlaczego więc zajmowanie się dziećmi, mężem i domem jest uważane za coś gorszego, za słabość, nieporadność życiową i brak ambicji? Nie tak wyobrażałam sobie życie po trzydziestce, ale takie dostałam. Kiedyś to się zmieni, wrócę do życia zawodowego, ale póki co jestem w pracy, będąc w domu. Dlatego nie wstydzę się, że cieszą mnie dokładnie umyte okna, poprasowane różowe ubranka i pyszny obiad z dwóch dań. Są chwile, że mam dosyć, chcę rzucić tą robotę, czuję się niedoceniana, a nadgodziny mnie dobijają. Tylko czy w biurze, albo na kasie w Biedronce będzie łatwiej. Czy dzięki temu będę lepszym, bardziej wartościowym członkiem społeczeństwa? Nie zastanawiam się nad tym, jest jak jest i póki mnie to cieszy jest ok. Ja się nie poświęcam, tylko oddaję całą siebie najważniejszym osobom w moim życiu. Nie przegapiłam pierwszego uśmiechu, słowa, kroku, więc niech mi nikt, kurwa, nie mówi, że marnuję swoje życie!!! Gabrysia i Iga są moim życiem! Biję brawo na każdym przedstawieniu, zbijam każdą gorączkę, masuję bolący brzuszek, uczę słów i dodawania. Jestem wszechświatem moich dzieci, to najlepszy moment życia, mojego i ich. To przywilej być częścią ich małych światów, tak samo jak im gotować, prać i prasować. Już niedługo przestaną mnie potrzebować, a wtedy ja zajmę się sobą, pójdę do pracy, na kurs dokształcający, na basen, na wódkę. To nie prawda, że nie pracuję, z zawodu jestem gallus gallus domesticus, perfekcyjną kurą domową. I najlepszą mamą na świecie. Tylko dlatego, że jestem; dzieci nie wymagają ode mnie niczego więcej. Mogę im to dać, chcę im to dać i chcę chłonąć te chwile całą sobą. I mam zamiar być z tego dumna.

O! Taki mój manifest i protestsong. Przed przedświątecznym zamieszaniem jak znalazł:)

Kury domowe wszystkich krajów łączcie się!

3 komentarze:

  1. Łączę się.
    I jak bum cyk cyk, sama też miałam zamiar za jakiś czas napisać o tym. Teraz myślę, że nawet szybciej napiszę. Jestem kurą domową i nie mam z tym żadnego problemu. Wbrew temu co wmawiają mi media.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ujelas to idealnie!
    I mimo ze ja mam tylko jedna córeczkę to wiem ze będzie miala rodzeństwo i będą te lepsze i gorsze dni ale to będzie najpiękniejszy czas!
    Dla mnie i dla nich !
    "Macierzyństwo to tez praca, tylko szefa trzeba nosic na rękach " ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze powiedziane i mimo, że nie pierwszy raz jeszcze wiele wody upłynie, zanim obcy ludzie przestaną wtykać nos w cudze sprawy i rościć sobie prawo do ocenia wyborów innych.

    OdpowiedzUsuń