sobota, 21 grudnia 2013

Bądźcie dla siebie dobrzy na Święta.

 

Człowieku!
Daj spokój. Wyluzuj. Odpuść.
Możesz?

Daruj kurierowi, że nawrzeszczał przez telefon, że nikogo nie ma w domu, a On paczkę przywiózł. I temu drugiemu, który o 21.50 tak długo dzwonił domofonem, że dzieci pobudził, też. Przyjrzyj mu się, facet ledwo zipie, pewnie od świtu jest na nogach i wyręcza Świętego Mikołaja. Już prawie noc, w domu żona i dzieci, a biedak dalej w robocie.

Wiedz, że samochody zaparkowane przed hipermarketem nie należą do wrednych skurwysynów, którzy złośliwie zajęli Ci wszystkie miejsca. Nie, Oni zwyczajnie byli pierwsi. Zrób kilka okrążeń, zaraz coś się zwolni. I rozważ możliwość, że nie jesteś pępkiem świata, a inni ludzie nie istnieją jedynie po to, żeby Ci dokopać.
Jesteś już w środku, widzisz tabuny ludzi i jesteś pewien/na, że zaraz ktoś Cię strasznie wnerwi i w ogóle to co Oni tu robią? Banda wrednych debili, którzy tylko kupują, kupują! Dlaczego w sobotę? Nie mogą przyjść w tygodniu, kiedy jesteś w pracy? Przez nich będzie straszna kolejka do kasy! Pamiętaj, że jeśli tam jesteś oznacza to, że jesteś jednym z nich. I inni myślą to samo o Tobie. A Ty przecież nie masz wyjścia, jak nie dzisiaj to się nie wyrobisz, do Wigilii pracujesz. Zrozum, że Oni też. Nie wpadaj w złość, to w niczym nie pomoże. Co z tego, że jakaś baba postawiła koszyk w poprzek alejki. Nie wściekaj się, po prostu powiedz "że chciałbyś/abyś przejechać", Ona Ci odpowie "o, przepraszam, już zabieram" i tyle. Jak Ty komuś najedziesz wózkiem na nogę to dlatego, że się zagapiłeś/aś na listę zakupów i to było niechcący. Dlaczego więc zakładasz, że inni robią to specjalnie, ze złośliwości? Powiedz, że nic się nie stało, uśmiechnij się i idź dalej. Miej w sobie trochę zrozumienia i życzliwości. Co Ci szkodzi?
Pani "na kasie" też odpuść. Może i jest cały dzień w sklepie, ale zakupów na Święta jeszcze nie zrobiła. Wolno przeciąga przez czytnik Twoje produkty? Spójrz na Nią, pada na twarz. Zamyśliła się. PIK. Jakie śliczne bombki, ciekawe czy jeszcze będą jak skończę zmianę? PIK. Ładna karkówka, może upiekę taką na Święta. PIK. O, majeranek. Muszę pamiętać żeby kupić do karkówki. PIK. Papier toaletowy. Zaraz się zsikam, kiedy będzie przerwa? PIK. Miś pluszowy. Ciekawe co porabiają moje dzieciaki.PIK.PIK.PIK.

Po co tyle złości i nienawiści? Chyba nie o to chodzi w Świętach, prawda? Przeżywam obecnie spory kryzys wiary, nie wiem czy, ani w co wierzę, coś mi mówi, że Bóg nie istnieję, jednocześnie ta myśl mnie przeraża. Bez względu na to co ja myślę, większość deklaruje, że wierzy, praktykuje, uczęszcza. Mam do Was pytanie. Nie sądzicie, że Jezusowi jest strasznie przykro widząc jak pomstujecie i narzekacie, że tyle roboty, że Wam się nie chce, niech już będzie po wszystkim? Bądź co bądź szykujecie wielkie przyjęcie urodzinowe dla swojego Boga. Nie powinno Was to cieszyć, tak jak cieszy pieczenie tortu na urodziny dziecka, albo robienie grilla w ogrodzie z okazji urodzin męża? Może jednak Jezus nie jest Wam bliski, skoro Jego urodziny nie sprawiają Wam radości?

Zostawiam Was z tym pytaniem i prośbą o to, żebyście byli dla siebie dobrzy na Święta.
Po Świętach też możecie. To nie boli:)

4 komentarze:

  1. Bardzo mądry wpis.
    Ja też mam prośbę, nie trać wiary, bo mi coś mówi, że On istnieje i własnie takich jak Ty potrzebuje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana zgadzam się w pełni...A czasem wystarczy zwykły usmiech...to nie boli...
    buziaki...

    OdpowiedzUsuń